piątek, 16 grudnia 2016

Przewodnik po portalu randkowym


Człowiek na dłuższą metę nie potrafi żyć sam i to, że starasz się sobie znaleźć kogoś, kto będzie Ci z miłością przyklaskiwał (a nie tylko wiernie merdał ogonem), to naprawdę nic złego. Nawet podły Scrooge czy zielony Grinch dali za wygraną i stwierdzili, że dobry indyk albo ciasto smakują jeszcze lepiej, gdy je się je z kimś, a nie samemu (tyć w parze też raźniej). 

W myśl „miłość sama Cię znajdzie”, możesz czekać, aż Twój anioł spadnie Ci z nieba (i zaraz pofrunie dalej). Możesz też spróbować przypadkiem podłożyć mu nogę,  gdy będzie chciał się podnieść, żeby na pewno  Cię nie przeoczył. 
Co wybierasz?

Wiem przecież, fajnie jest iść spać z kimś u boku - ktoś zagrzeje Ci łóżko, gdy będziesz zmywać makijaż, można się poprzytulać i możesz załapać się na darmowe drapanie po plecach. Rano może zrobi Ci kawę, da buziaka w czoło i sprawi, że kolejny raz spóźnisz się na zajęcia albo do pracy.

Dość samotności? Dość zimnego łóżka? No to jazda, bierz lasso i poluj na swojego aniołka. 



Co możesz zrobić? 
Możesz kupić psa i chodzić z nim na spacery, mając nadzieję, że to ten sierściuch kogoś do Ciebie przyciągnie (wersja optymalna dla mężczyzn. Istnieje możliwość powiększenia startera: dołóż dziecko kumpla). 
Możesz pomysleć o oazie, kursie językowym, kursie tańca (ale nie masz pewności, że nie znajdziesz się w grupie zdominowanej przez Twoją płeć).
Możesz wyjść z założenia, że znajdziesz miłość na studiach (wskazówka: jeśli jesteś kobietą, na pewno nie wybieraj filologii szwedzkiej; jeśli jesteś mężczyzną, możesz myśleć o filologii szwedzkiej).
Możesz być ultra fit i zapisać się na siłownię (w wersji dla mężczyzn: nie zapomnij przechadzać się majestatycznym krokiem między wolnymi ciężarami, napinając swe lśniące muskuły. W wersji dla kobiet: nie zapomnij naciągnąć na siebie najbardziej skąpego stanika sportowego, jaki tylko świat widział i obcisłych lub prześwitujących legginsów marki Gym Hero).

Albo też…
Możesz założyć konto na portalu randkowym (ostrzeżenie #1: może uzależniać! Ostrzeżenie #2: możesz osiwieć z nerwów).

PORTALE RANDKOWE: Jak korzystać, żeby nie zginąć? 

Internet roi się od różnych portali randkowych, zarówno polskich, jak i zagranicznych w wersjach polskojęzycznych. Sympatia.pl, E-Darling czy Zaadoptujfaceta.pl. Wspólny cel: Upolować zdobycz. Zdobyczą możesz tu być Ty jako hasająca łania albo Twój przyszły książę z internetowej bajki.

Krok 1: Zastanów się, czego w ogóle chcesz.
Uogólniając, można powiedzieć, że są trzy grupy użytkowników takiego portalu jak chociażby Zaadoptujfaceta.pl (zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn). Pierwsza - która chce się po prostu zabawić. Druga - która sama jeszcze do końca nie wie, czego chce (najgorsza, serio). Trzecia - która rzeczywiście wierzy, że znajdzie kogoś sensownego, nie tyle do związku, co chociażby do normalnej rozmowy na poziomie (ekhm).

Jeśli chociaż Ty będziesz wiedziała (lub wiedział), czego oczekujesz od osoby po drugiej stronie kabla, będzie łatwiej nie tylko jemu, ale przede wszystkim Tobie.
Chcesz zabawy i niezobowiązujących znajomości? Czemu nie, śmiało! Tylko staraj się wtedy wyznaczać wyraźnie granice i „warunki” oraz oczekuj tego samego od tej drugiej osoby. Zero niedomówień = zero rozczarowań.
Jeśli wierzysz, że uda Ci się znaleźć kogoś, z kim jedna kawa w kawiarni przerodzi się w kawę o poranku każdego poranka przez następne lata - trzymam kciuki, a Ty bierz się do działania. Psst, może nie trąb o tym na prawo i lewo już w pierwszej wiadomości, ale jednak nie zapomnij wspomnieć, że przelotny seks na tylnym siedzeniu samochodu raczej Cię nie interesuje.

Krok 2: Jesteś produktem, a więc dobrze się sprzedaj.
Przykro mi, ale tak wygląda prawda. Profil, który możesz sobie uzupełnić informacjami, jakimi chcesz, to w rzeczywistości etykieta, którą będziesz się owijać przy każdym korzystaniu z portalu. Chcesz być FIT, BIO czy inne warianty EKO, albo jednak całkiem po staropolsku - czemu nie, na pewno znajdzie się jakiś smakosz (i to nie jeden) takich kąsków - tu stawiam na grupę drugą lub trzecią. Pierwsza raczej nie będzie interesować się Twoimi opisami i listami życzeń, tylko zdjęciem - czy aby na pewno można już określić miseczkę biustonosza, czy jednak będzie musiał do Ciebie napisać i o to spytać? 

Wskazówka dla Pań: Jeśli chcesz, by druga osoba traktowała Cię choć trochę poważnie, daruj sobie prześwietlone, przeretuszowane zdjęcia z wciąż popularną i wszechobecną kaczką zamiast buzi i dekoltem do pępka. Nawet jeśli nie myślisz o poważnej znajomości… to chyba nie chcesz, by facet myślał tylko o tym, co masz w majtkach? Bez grama szacunku to aż nie uchodzi, a szacunek innych zaczyna się od nas samych.

Wskazówka dla Panów: Cały album z dziesiątkami zdjęć w tej samej pozycji, w tym samum pomieszczeniu, z tą samą miną… nie, to nie jest dobry pomysł. I wierz mi, już nawet selfie w samochodzie jest lepsze od słabego zdjęcia z kamerki internetowej w ciemnym pokoju. Wyprostuj się, uśmiechnij (ale nie jak psychopata) i dumnie zapozuj (tylko bez prężenia bicepsów) - niech kobieta wie, że ma do czynienia z pewnym siebie samcem, a nie szczeniakiem. 

Krok 3: Stwórz ciekawy profil.
Na etykiecie zawsze najpierw zobaczysz obrazek, dopiero potem - jeśli masz na to czas - zerkniesz na skład. Czy zerkniesz, czy nie, nie zmienia to faktu, że ten opis jednak musi być. Potraktuj to jako drobny obowiązek wstępny również i na portalu.
Przedstaw się. Napisz kilka słów o sobie, kilka słów o tym, czego szukasz oraz o tym, kogo szukasz. Czym się interesujesz? Czego nie znosisz? Gdzie widzisz pierwsze spotkanie? Albo po prostu to, co sam chciałbyś przeczytać. Dzięki temu będziecie mieli przynajmniej drobny punkt zaczepienia, by Wasza wiadomość nie ograniczała się do /„HEJ! UMÓWIMY SIĘ (mała)?”/

Wskazówka #1: Nigdy ani na pierwszej randce, ani tym bardziej w takim opisie nie próbuj nawet wyjeżdżać z listą najgorszych Twoich wad. Zapewniam Cię, to że się spóźniasz, nie umiesz utrzymać pracy dłużej niż miesiąc, nie zbierasz po sobie skarpetek albo fakt, że zdradzasz… no nie oszukujmy się, Laura Konsumenta to Ty nie zdobędziesz.

Wskazówka #2: Pesymistyczne teksty, typu: Jestem tylko nerdem, pamiętaj to, pisząc do mnie albo nawet te w druga stronę: Oczekuję od laski, że będzie miała wielki tyłek, duże cycki i płaski brzuch naprawdę nie zapunktują. Nie robisz nikomu łaski, że mu odpiszesz, a płaski brzuch masz w Playboyu, pooglądaj sobie i nie bądź wieśniakiem. 

Krok 4: Określ swoje wymagania i potrzeby.
Mówię poważnie.
I nie, tak naprawdę nie chodzi tylko o głupi portal randkowy i to, czy następne piwo będzie z nerdem, brodaczem czy szalonym wikingiem. Chodzi o całokształt. Zastanów się - o ile jeszcze tego nie zrobiłaś/eś - czego w ogóle oczekujesz od drugiej osoby. Jakie cechy charakteru są mile widziane? Jakich na pewno nie zniesiesz? Jak ten ktoś powinien wyglądać, żeby Cię kręcił? Co jeszcze ewentualnie przejdzie, a co już na pewno nie?
Blondyn, brunet czy szczwany rudy lisek, szczupły lub lepiej nieco misiowy, bez zarostu albo wręcz przeciwnie - z takim drapaczem dwudniowym, albo gęstą brodą? Okularnik i intelektualista, z którym porozmawiasz o najnowszej książce wspólnego autora, czy raczej mięśniak, który będzie Cię unosił na siłowni? 
Nie bez powodu najpierw widzisz (lub słyszysz), a dopiero potem jednak stwierdzasz, że miłość jest ślepa. 

Krok 5: Wyrusz na polowanie.
Istnieje wszechobecne przekonanie, że kobiety to bierne niewolnice swego losu, które czekają z uporem na ziarnku grochu, tudzież przed komputerem, aż dostaną zaproszenie od faceta, bo ten łaskawie wypatrzył ich słodką buzię w tłumie innych twarzyczek. Istnieje też przekonanie, że tak powinno być.
A guzik! 
Kobieto, hej, nie czekaj jak lśniąca foka na brzegu morza, aż jakiś sęp zdecyduje się Cię zaczepić, a Ty - mimo że gość wcale nie spełnia Twoich wymagań (patrz wyżej) - polecisz w skowronkach do prywatnych wiadomości i od pierwszego /Hej, mała/ będziesz jego, bo wystarczyło, że napisał. 
Żyjemy w konsumpcyjnym społeczeństwie, więc nie buntuj się, tylko konsumuj. Idź między regały, patrz, co na półkach leży, a potem przebieraj w kuszących produktach i sama wsadź go do koszyka. 
Gdy idzie o Twoje zadowolenie, przyjemność - a dalej myśląc: szczęście - nie idź na kompromisy, a przynajmniej nie na samym początku. Choć raz bądź egoistką, a nie Matką Polką. I wiesz co? Naprawdę masz do tego prawo.

Krok 6: Upolowane?
Znalazłaś kogoś interesującego? Nie bój się do niego napisać sama z siebie. A Ty? Upatrzyłeś swoją łanię? No to śmiało, wyślij do niej wiadomość. Znajomość nie rozwinie się od podglądania profilów.
I na miłość boską, niech to będzie coś bardziej elokwentnego niż „Cześć”, bo dostaniesz odpowiedź „No cześć” - i pogadane, państwu dziękujemy.

Wskazówka: Jeśli ktoś uzupełnił swój profil, to poświęć te dwie minuty i przeczytaj, co napisał. Nawiąż do czegoś, potraktuj tę osobę poważnie i niech wie, że nie jest kolejną opcją na dzisiejszy wieczór (nawet jeśli w zamierzeniu chodzi Ci tylko o wspólne wieczory). 

Co drażni mnie najbardziej?
Gdy facet zbierze się na odwagę, wyśle to zaproszenie, któreś z nas napisze jako pierwsze, a on naprawdę sprawia wrażenie, jakby nie chciało mu się nawet sklecić tych kilku słów w dopiero drugiej wiadomości (a gdzie tam piwo wieczorem!).
Chcesz kogoś poznać?
No to się, kurde, wysil. Portal randkowy to - wbrew pozorom i przekonaniom niektórych - naprawdę nie jest katalog „weź mnie tu i teraz” bez spytania o imię.

Właśnie!

Krok 7: Zapytaj o imię.
Feministki, księżniczki czy zołzy - nieważne. Drogi Panie, bądź dżentelmenem i ZAPYTAJ o to dziewczynę, z którą rozmawiasz. Nawet jeśli w nicku będzie stało drukowanymi JESIKA i będziesz mógł przypuszczać, że to jej imię. Tak po prostu WYPADA.
Pamiętaj też, że miecz ma dwa ostrza, PuszkuOkruszku.

Krok 8: Spotkanie.
Powiedziałam, żebyś nie bała się napisać pierwsza? Żebyś była panią swego losu i brała go w swoje łapki? Zrobiłaś to (a nawet jeśli i nie)? Super.
To teraz zapamiętaj: pod żadnym pozorem nie proponuj pierwsza spotkania. Choćbyś miała czekać miesiąc jak ta księżniczka na ziarnku grochu - czekaj. Niech książę sam wpadnie na pomysł, że propozycja wspólnego piwa lub kawy to nie taka zła propozycja i że jednak warto - nawet w XXI wieku - wyjść z taką inicjatywą. Facet to jednak ma być facet. Jeśli już od pierwszego spotkania będziesz koło niego skakać, to z reguły będziesz to robić już do samego końca - przykro mi.

I takim o to sposobem wyszliście poza ekrany swoich komputerów, stoicie przed sobą i okazało się, czy ten Adonis rzeczywiście jest Adonisem, a Afrodyta Afrodytą.

WNIOSEK? Jeśli i tak się spotkacie, to choć raz nie oszukujcie z centymetrami, kilogramami i zabawami w photoshopie. Hipotetycznie: spotkacie się, więc prawda tak czy siak się wyda, a po co Wam kolejne rozczarowanie?

2 komentarze:

  1. Cześć, wspomniałaś o tym, że panie - jeśli chcą znaleźć drugą połowę - niech lepiej nie wybierają filologii szwedzkiej. Tzn że filologia szwedzka to kierunek oblegany głównie lrzez płeć piękną?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba z czystym sumieniem mogę powiedzieć - tak, właśnie tak jest :) Trzech, a przy bardzo dobrych wiatrach, czterech panów na filologii szwedzkiej, to naprawdę dobry wynik. Na moim roku mamy w tym momencie zaledwie jednego pana.

      Usuń

Szablon wykonany przez Patrycję Grzyb dla bloga
Z J A D L A M - S Z M I N K E.pl
2017 | All Rights Reserved

kontakt: wanilijowa@gmal.com