wtorek, 6 grudnia 2016

List z Planety Singli


Drogi Święty Mikołaju,

dokładnie rok temu dostałam od Ciebie Daniela.
Na pewno pamiętasz, byłam bardzo grzeczną dziewczynką przez cały rok i moim małym mikołajkowym marzeniem było znaleźć pod poduszką kogoś, do kogo mogłabym się przytulić w zimowy wieczór, z kim mogłabym iść pod rękę wzdłuż Wisły i komu do ucha mogłabym komentować oglądany wspólnie film. Komu mogłabym robić ciepłe kakao, jeść frytki z solą i ketchupem, a w niedzielę leżeć razem pod miękkim kocem i grać na konsoli.

Daniel? Strzał w dziesiątkę, kochany Mikołaju! Wysoki, barczysty brunet z lekkim zarostem, na pierwszy rzut oka - idealnie. Zawsze uśmiechnięty i pogodny, bardzo pozytywny i optymistycznie nastawiony. Kochane, brązowe oczy, które tak słodko na mnie patrzyły. Moja mała łapka małego misia idealnie mieściła się w jego dużej, niedźwiedziej dłoni, a na przysłowiowej pierwszej kawie wypiliśmy aż po dwie, bo tak nam się dobrze - chyba - rozmawiało, skoro żadne nie wykręcało się niewyłączonym żelazkiem. Nawet na spacer poszliśmy, choć wiało i złem pizgało.



Byliśmy w kinie, na pizzy i na innych spacerach. I nawet wtedy, gdy zmokłam jak kura, to jemu to nie przeszkadzało. Lepiliśmy bałwana pod Krakowem w środku nocy, dawał mi swoją czapkę, bo ja nigdy swojej nie miałam, dużo się śmialiśmy i w ogóle, jakoś tak dobrze było. Otwierał mi drzwi i potem w nich przepuszczał (choć może chciał bezkarnie popatrzeć na mój tyłek?), a jak razem szliśmy, to obejmował mnie w pasie i choć była zima, to było mi ciepło. Raz nawet wybraliśmy się na romantyczną przejażdżkę do cudownego punktu widokowego i choć smog nam wszystko zasłonił, to nic, naprawdę.

Wydawało się, że Twoje elfy odwaliły kawał dobrej roboty!


Badumtss. Tak naprawdę, drogi Święty Mikołaju, to wypiły chyba za dużo grzanego wina i należy im się wielka rózga za ten felerny bubel, którego Ci wsadziły do mikołajowego worka. Że też Rudolf go tym swoim czerwonym nosem nie wyniuchał! Dlatego z okazji niespełnionej rocznicy, bo Twój upominek po kilku miesiącach zniknął bez słowa - ani me, ani be - chciałabym złożyć reklamację i mam nadzieję, że gdy dzisiaj pójdę spać, to rano zostanie ona mimo późnej pory rozpatrzona.

Kochany Święty Mikołaju, nie oczekuję fitnessboya z setkami tysięcy subskrypcji na instagramie. Ani nawet Pana Ważniaka w koszuli dopiętej na ostatni guzik z uśmiechem z reklamy pasty Colgate. Ani strażaka, który by mnie ugasił, gdy już będę się palić z wściekłości (na niego). Ani kucharza, który spełniałby moje gastronomiczne, okresowe zachcianki w środku nocy. Ani nawet coucha (poczekajcie tylko na ten wpis!), który wyniósłby  mnie na wyżyny i szczyty sukcesów i własnych możliwości. Nawet gdyby jego pierwszą lekcją byłoby nauczenie mnie, jak wstawać o 15 minut wcześniej o poranku.

Kochany Święty Mikołaju.
Nie oczekuję bukietów czerwonych róż i grających maskotek reniferów pod choinkę. Nie oczekuję spontanicznych wycieczek-niespodzianek za siedem gór i rzek, i lasów. Ani nawet nie chcę serenad pod oknem, chociaż mieszkam nisko, bo na parterze, to by nie musiał śpiewać tak głośno, jak gdybym mieszkała na dziesiątym. Wycieczki do Zakopanego, żeby zrobić sobie fotkę z miśkiem na Krupówkach, też do szczęścia potrzebne mi nie są. Na pierścionek zaręczynowy też jestem skłonna chwilę poczekać!

Kochany Święty Mikołaju.
Jedyne, o co w tym momencie proszę (poczekaj, dopiero się rozkręcam), to żeby następny facet, jakiego mi zrzucisz pod poduszkę, po prostu wiedział, czego chce. Od siebie, od życia. I ode mnie, przede wszystkim, bo to by naprawdę ułatwiło wszystko. A, no i jeszcze żeby umiał to powiedzieć. Albo napisać, cokolwiek.


Czasami zapominamy, że dojrzałość nie zawsze idzie w parze z dużym wzrostem ani tym bardziej z wiekiem, a niektórzy panowie są doskonałym przykładem. Właściwie... ostatnio to zaczyna mi się nawet wydawać, że z kolejną nową zimą wręcz ubywa tej dojrzałości, zgodnie z zasadą odwrotnej proporcjonalności. I warto, drogie Panie, żebyśmy jednak o tym pamiętały i brały to pod uwagę, gdy zachce nam się jakichś kosmicznych amorów.
Wiem, że prezentów nie wypada oddawać ani nie przyjmować, ale czasami to się to aż o to prosi.
I wiecie co?

Śmiało!

#1 POSTANOWIENIE NA ROK 2017?
Wiedzieć, czego się chce. I nie bać się oczekiwać tego od innych.

A Wy? Co dostaliście w tym roku od Mikołaja?











2 komentarze:

  1. Hej, hej!
    Jestem nowa na Twoim blogu, ale już go pokochałam, bo myślę nad szwedzką na UJ (jestem tegoroczną - daj Boże - maturzystką) ;)
    Także czekam na kolejne posty na ten temat.
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi Cię tu powitać :) Pod tagiem "filologia szwedzka" znajdziesz posty dotyczące studiów. W razie pytań, śmiało!

      Usuń

Szablon wykonany przez Patrycję Grzyb dla bloga
Z J A D L A M - S Z M I N K E.pl
2017 | All Rights Reserved

kontakt: wanilijowa@gmal.com