Historia. Nigdy nie lubiłam historii, nigdy też jednak nikt nie był tak złośliwy, żeby mnie z niej nie przepuścić. Mało tego, zwykle bez większego wysiłku udawało mi się opanować materiał. Tym razem, mimo że miałam na to tak naprawdę tylko trzy dni, też uważam, że coś w tej głowie miałam. A już na pewno na trójkę i to nie naciąganą, tylko czystą i błyszczącą. Więcej nie chciałam. Więcej też nie dostałam.
A tymczasem trochę o samej filologii szwedzkiej dla ciekawych i poszukujących, kolejna odsłona. Uniwersytet Jagielloński opublikował niedawno listy przyjętych na konkretne kierunki, w tym również na szwedzką. O ile w tamtym roku dzięki zmianom w zasadach rekrutacji (na dwie grupy przedmiotów zdawanych na maturze, w jednej obowiązkowo wymagano matury z niemieckiego, która jest nieco mniej popularna niż z angielskiego) nie było się trudno dostać – bądźmy szczerzy – o tyle w tym roku… na około 30 osób przyjmowanych, pierwsze 90 osób na liście miało wynik ponad 90 punktów. Wynik ostatniej przyjętej osoby wahał się między 95,57 a 94,43. Dla porównania, w tamtym roku było to około 85. Pierwsze 13 osób zakwalifikowało się jako „laureat” z wynikiem 100,00.
Czy opłaca się być „laureatem”? Kim w ogóle jest „laureat” przy rekrutacji na UJocie?
Kto wygrał jakąś olimpiadę, która kwalifikuje go na wymarzony przez niego kierunek, ten szczęściarz. Inni muszą się mocno napocić na maturze, żeby osiągnąć odpowiedni wynik, który zagwarantowałby mu miejsce. Z drugiej strony, miej takie 95 punktów w rekrutacji, wejdź na listę wyników… a tam połowa przyjętych to laureaci. Właśnie. Można się zdenerwować, prawda?
Nie jestem na tyle ciekawa, by przeglądać więcej kierunków i wiedzieć dokładniej, jakie olimpiady są w którym miejscu respektowane, ale na taką filologię szwedzką można się dostać m.in. dzięki: Olimpiadzie Artystycznej: Sekcja Plastyki, Olimpiadzie o Wiedzy Ekonomicznej, Misyjnej Olimpiadzie Znajomości Afryki i innym, tak naprawdę nie bardzo powiązanym z filologią. Osobiście wydaje mi się, że olimpiady powinny być nieco bardziej związane z kierunkiem, na które dopuszczają kandydata. A co sądzicie Wy?
Popieram.
OdpowiedzUsuńPosty o historii Szwecji to strzał w dziesiątkę. Mnie to szczerze mówiąc bardzo interesuje, chociaż historia jako taka, szkolny przedmiot, już mniej.
OdpowiedzUsuńTym bardziej w takim razie zapraszam :)
UsuńNa pewno będę zaglądać. :)
UsuńBardzo fajny pomysł!:) chętnie przeczytam post o wikingach ;)
OdpowiedzUsuńobserwuję;)
http://minuty-sekundy.blogspot.com/
Dziwne, bloga przeglądam od recenzji "Niezgodnej" a tu się okazało, że nawet studiujemy ten sam kierunek ;) W tym roku zaczynam 1 rok szwedzkiej na uj-ocie. Myślę że jednym z powodów dlaczego było tak dużo chętnych, to możliwość wyboru między maturą z angielskiego i niemieckiego. Tylko że teraz wszyscy się spinają, bo połowa ani me ani be po niemiecku..... ciekawa jestem jak to będzie ;)
OdpowiedzUsuńSą też konkursy typu "Wiedza o UJ-ocie" według mnie zupełnie bezpodstawnie dające maksymalną ilość punktów ludziom niekoniecznie zdolnym. :(
OdpowiedzUsuńNiestety, tak jest :(
Usuń